No i stało się .... zafiksowani w codzienności i zaabsorbowani wydarzeniami z początku bieżącego miesiąca, doprowadziliśmy do "śmierci klinicznej" naszego bloga :(((( . Po tej jakże długiej przerwie postanawiamy podjąć dramatyczną walkę ze skutkami naszego postępowania. Nie będę tu obiecywał, że sytuacja taka już nigdy się nie powtórzy, ale mogę obiecać, że będziemy się starali o możliwie krótkie przerwy w wylewaniu literek i zdjęć na ekran monitora.
Tyle tytułem tłumaczenia się ;))), choć jak wiadomo, liczą się czyny, a nie mówiące o nich słowa.
Pierwszy dzień wiosny zarówno w przenośni, jak i dosłownie "wiał" jesienią. Niebo spowite było gęstymi chmurami, pędzonymi przez silny wiatr. Chociaż nie spadła ani kropla deszczu, to słońce także nie kwapiło się do dłuższych odwiedzin nieboskłonu.
A nasze Smugi wyglądały tak:
Bazie :))
Kosiarka (w trawach)
Kotaszcz jednak potrafił złapać nieliczne tego dnia promienie słońca.
A nasze Smugi wyglądały tak:
Bazie :))
Kosiarka (w trawach)
Kotaszcz jednak potrafił złapać nieliczne tego dnia promienie słońca.